Archiwum 11 sierpnia 2020


Już cię nie chcę mamo
11 sierpnia 2020, 17:41

Nie chcę z tobą rozmawiać, mamo. Nie chcę. Znów się nudzisz, szukasz powodów żeby ponarzekać albo się przypieprzać. Mam dość twojej ciężkiej energii. Nigdy nie potrafiłam jej udźwignąć. Widzisz tylko siebie, swoje potrzeby, swoje cierpienie. Gówno cię tak naprawdę obchodzi co u mnie, co czuję i jak się czuję. Potrzebujesz mnie tylko gdy masz problem a ja mam go rozwiązać. Nie chcę już twoich problemów. Sama sobie je rozwiązuj. Nie byłaś dla mnie matką, nie widziałaś mnie i moich potrzeby, służyłam ci tylko jak przedmiot do spełniania twych chorych oczekiwań zakazów i nakazów. Więc ja nie potrzebuje być twoja córką. Niby z jakiej racji. Odczep się wreszcie ode mnie. Czaisz? Mam cię dość. Nic mi nie dałaś oprócz cierpienia lęku i odrzucenia. Przemoc nie jest miłością. Ty nie masz miłości. Dzieci się kocha. Z miłością do nich podchodzi. A nie z nienawiścią i przemocą. Dla mnie tej miłości nie miałaś  Nie miałaś. Daj mi wreszcie żyć. Chcę odnaleźć siebie, bo ty zabiłaś mnie we mnie. Wszystko, co nie było moją siostrą, odrzucalaś. Było nie do przyjęcia. Ja byłam nie do przyjęcia. Wszystko pamiętam. Jak nie miałaś dka mnie dobrych uczuć. Jak patrzyłaś na mnie pustym oziębłym wzrokiem, jak na powietrze, jakby mnie nie było. Ale ja jestem, ja żyję. I mam to ciepło w sobie nadal. Tylko schowałam je głęboko, w najgłębszą część mnie, żeby je strzec przed tobą, żebyś już nigdy go nie skrzywdziła, nie zdeptała, nie zgasiła, nie złamała. Już ci na to nie pozwolę. Dam je sama sobie. Ciepło, miłość, czułość, bliskość. Ty mi tego nie dałaś. Nawet nie chciałaś tego odemnie. Teraz odpieprz się odemnie. Już cię nie chcę mamo. Już cię nie chcę.

Jestem.. .
11 sierpnia 2020, 17:09

Jestem. Zawsze byłam. Jednak nie istnialam w pełni. Byłam, w cieniu. Totalnym. Byłam, dla innych. Niewidzialna, mało ważna, nieistotna. Przykryta gruzem bólu, zranienia, odrzucenia, lęku, zagubienia. Tęsknoty za czymś nieuchwytnym. Za miłością, za bliskością, za czułością, za ciepłą wspierającą obecnością. Ciepło mego serca, niechciane, sponiewierane i wykorzystane lata temu, serduszko małej niewinnej dziewczynki, schowałam głęboko w sobie. Tak głęboko, by nikt już nigdy go nie skrzywdzil, nie sponiewierał, nie zranił. Teraz pragnę zaistnieć na nowo. Nie dla świata. Dla siebie. Pragnę odzyskać siebie, dla siebie.